Stali bywalcy Portalu zauważyli zapewne , że od pewnego czasu do tematyki naszych stron dołączyliśmy rekonstrukcję Epoki Napoleońskiej. Jest to rozległy i niezwykle ciekawy temat, zwłaszcza, że ruch reenactingowy związany z tą właśnie epoką funkcjonuje już od dawna i wypracowano przez lata wiele form i sposobów działania na których rekonstruktorzy epok późniejszych śmiało mogą się wzorować aby nie wyważać otwartych drzwi. Sama rekonstrukcja napoleońska odwołuje się do czasów ważnych dla Polski i Polaków, do czasów w których odradzał się fragment polskiej wolności, i które stały się symbolem patriotyzmu dla następnych pokoleń. Co nie jest bez znaczenia rekonstrukcja "napoleońska" jest niezwykle „sceniczna” i chodzi tu nie tylko o jej widowiskowość , ale również dystans i dynamikę odtwarzanych bitew świetnie nadającą się do prezentacji w formie rekonstrukcji historycznej ! Dla miłośników bliższych nam epok może być również lekcją poglądową tego jak ogromnie zmieniła się taktyka i uzbrojenie wojska w ciągu niespełna dwustu lat czyli tak naprawdę tylko sześciu pokoleń ! Zachęcam wszystkich pasjonatów zarówno nowoczesnej armii jak i tych którzy swoje militarne zainteresowania lokują w latach pierwszej połowy XX wieku do odwiedzania imprez rekonstrukcyjnych epoki napoleońskiej bo naprawdę warto !
Dziewiątego lipca 2006 roku w Pułtusku odbyła się największa w Europie inscenizacja walk z początku XIX wieku – grudniowa bitwa o Pułtusk z 1806 roku została odtworzona w letniej scenografii dokładnie w 200 lat później
To co na pierwszy rzut oka można było zauważyć to ogromny budżet imprezy – Samo wybudowanie dekoracji kosztowało około 400 tysięcy złotych.
O żołdzie dla tysiąca rekonstruktorów nie wspomnę ( tak moi drodzy – rekonstruktorzy tamtej epoki mają wypłacany żołd – za cały pobyt na „Pułtusku” każdy z rekonstruktorów otrzymał 100 Euro !!!) Kwota dotacji przeznaczona na zorganizowanie całości widowiska oscylowała w granicach miliona Euro.Do Pułtuska przyjechali reenactorzy z całej Europy i z Rosji.
Oficjalny charakter imprezy , zaangażowanie polityków i władz odbiło się na środkach jakimi dysponowali organizatorzy lecz pozbawiło ją ciepłego i sympatycznego klimatu , który towarzyszy innym – mniejszym takim jak np. rekonstrukcja w Raszynie 2006, sprawiło też , że miała ona charakter typowej „oficjałki dla VIP-ów”
Trzeba jednak przyznać , że rozmach zapierał dech w piersi - Tylu ludzi na polu bitwy nie widuje się często nawet na zachodzie Europy. Zresztą to co zaprezentowali rekonstruktorzy wymaga zdjęcia kapelusza i pochylenia się do samej ziemi! Robota była świetna ! Ukłon należy się tym większy , ze temperatura w słońcu przekraczała 40 stopni, a mundury z epoki napoleońskiej do przewiewnych się nie zaliczają. Inscenizacja odbywała się w kilku równoległych planach na każdym coś się działo. W chwilach gdy trwały ataki i kontrataki całość wyglądała bardzo dynamicznie.
Przy tak dużej liczbie uczestników trudno było jednak skupić uwagę na pojedyńczych epizodach bitwy. Tych zresztą nie było zbyt wiele. Chwile przegrupowywania wojsk niestety spowalniały tempo całości pokazu , ale trzeba mieć świadomość , że zarówno rozległy teren, wielka ilość ludzi i koni a przede wszystkim żar lejący się z nieba wymuszały takowe „przestoje”. Niestety wyraźnie było widać brak spójnego dowodzenia i ogromną nerwowość wśród organizatorów. Inscenizacja jednak była fascynująca, nakład pracy zwalał z nóg – dało się jednak zauważyć, że w końcowej fazie wszystko wymknęło się spod kontroli . Oczywiście zawsze można krytykować , ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość jak ogromnym przedsięwzięciem organizacyjnym jest stworzenie tak wielkiego widowiska ! I pomimo tego , że była to typowa „oficjałka” na długo zapadnie mi w pamięć. Niestety w pamięci oprócz wysiłku uczestników , pirotechników z toruńskiego „Roberta”...
...i wszystkich zaangażowanych w samą „bitwę” pozostanie też trochę goryczy - goryczy skierowanej pod adresem organizatorów . Było bowiem parę elementów , które w odbiorze rekonstrukcji przeszkadzały ! Pierwszy i zasadniczy to organizacja widowni. Choć publiczność ustawiono na wale przeciwpowodziowym dzięki czemu w teorii przynajmniej wszyscy powinni byli widzieć scenę to jednak umieszczenie w centralnym punkcie ogromnej i praktycznie pustej loży dla VIP-ów spowodowało , że kilka tysięcy osób , które przyszło obejrzeć „bitwę” tłoczyło się po obu stronach monstrualnej trybuny mając ograniczoną widoczność. W sektorach dla „zwykłych śmiertelników” próżno było szukać toalet i koszy na śmieci. Pomimo potwornego upału nie zorganizowano punktów sprzedaży napojów – jeden jedyny jaki widziałem był w sektorze vipowskim – na szczęście tak blisko barierek, ze udawało się w nim zakupić wodę w cenie 4 do 7 złotych za pół litra . Punkt medyczny znalazłem jeden, ale usytuowany był tak , że w razie jakiegoś nieszczęścia karetka musiałaby się przedzierać przez tłum widzów. Irytujący był sposób odgrodzenia pola walki od publiczności – nawet w sektorze dla prasy biało-czerowne taśmy umieszczono tak , ze trzeba było się nieźle nagimnastykować , żeby nie pokazywać ich na zdjęciach. Największym jednak niesmakiem napełniło mnie i wielu, wielu innych zachowanie agentów ochrony. Rozumiem , ze ochroniarz nie musi być miły, uczynny i kulturalny, a jedynie skuteczny, ale zachowanie panów z firmy której nazwy nie wymienię stało na pograniczu chamstwa i brutalności. Ochroniarze zachowywali się w sposób opryskliwy, skrajnie niegrzeczny, nawet wobec osób w podeszłym wieku i dzieci. Nie można było liczyć na udzielenie jakiejkolwiek pomocy czy wskazówek z ich strony. Próby zwrócenia się do nich kończyły się w najlepszym przypadku całkowitym zignorowaniem – słyszałem również wobec publiczności wyzwiska. Kilka razy doszło nawet do aktów agresji i rękoczynów wobec widzów. I nawet jeśli powód interwencji był słuszny to jej forma urągała wszelkim zasadom dobrego smaku i jakiejkolwiek kultury!
Co zaś się tyczy skuteczności – z relacji osób, które przebywały w Pułtusku już od czwartku wiem, że dobrze nie było .
Proszę mnie nie przekonywać , że operacyjna metoda pracy „na chama i gbura” jest jedyną skuteczną metodą utrzymania porządku – dowodzący ochroną zapomnieli chyba, ze na tego typu imprezy przychodzą nieco inni ludzie niż na „stadionowe wojny pseudokibiców”. Jedyne co można dobrego powiedzieć o agencji ochrony – to że ich żółtych kamizelek nie było widać w czasie bitwy i starali się nie wchodzić w kadr. Trochę niesmaku pozostanie po sposobie reżyserowania widowiska - bo jak powiedział jeden z widzów stojący obok mnie : „ani to się kupy nie trzyma, ani prawdy w tym nie ma i nudnawe jakieś...a pozatym to tak naprawdę to było zupełnie inaczej - oni chyba do szkoły nie chodzili !!!”
Z zasłyszanych od rekonstruktorów opowieści , wiem , ze współpraca z reżyserem mówiąc oględnie nie była łatwa i przyjemna – cóż rosyjska rogata dusza i nieco inne uwarunkowania kulturowe - i mieszanka wybuchowa gotowa. Za reżyserię i całość widowiska odpowiadała strona rosyjska !
Reasumując – na tej imprezie byłem w charakterze widza i muszę z żalem przyznać , że inscenizacja na którą wydano tak ogromne środki nie wypadła wcale tak wspaniale jak mogła by wypaść! W pamięci zostaną ogromny wysiłek rekonstruktorów ale i nonszalancja organizatorów. Brak poszanowania dla widzów , ale również profesjonalizm aktorów, Wspaniały klimat XIX wiecznego napoleońskiego obozu, gdzie co prawda trzeba było wejść robiąc „w bambuko” ochroniarzy ( ale wejść się dawało – to jak z tą skutecznością???) ale gdy już się weszło można było zobaczyć wspaniale odtworzone warunki życia żołnierzy epoki napoleońskiej.
Wniosek jest taki: pieniądze choć niezmiernie ważne, są jedynie narzędziem, które dopiero w rękach fachowca może stworzyć udane widowisko! Sam klucz francuski też nie naprawi kranu - potrzeba jeszcze do tego hydraulika !
tekst:Nietoperz
zdjęcia: Krzysztof Wasil, Nietoperz
Zdjęcia obejrzeć można klikając tutaj
Oczywiście jak zwykle oprócz zdjęć z samej bitwy prezentujemy równiez zdjęcia "śmieszne i straszne". Szczególnie dużo miejsca poświęciliśmy tym razem niewidzialnym fotografom...... hmmm to znaczy takim , którym wydaje się , że są niewidzialni lub przeźroczyści !!!!
Być może zdjęcia te dadzą do myślenia niektórym organizatorom !!! Galeria "luzacka" już na stronach ...
I takie jeszcze jedno drobne przemyślenie - dla tego uśmiechu i dla tych oczu w których odbijają się stepy największego kraju świata i niepojęty wschodni duch warto więcej niż tylko cały dzień cierpieć pod palącym słońcem !!!
Zdjęcia z Pułtuska możecie obejrzeć również na stronach Fundacji Polonia Militaris