Odkrycia dokonano przypadkowo podczas prowadzonych na terenie Parku Militarnego Twiedzy Modlin prac remontowo budowlanych. Uroczysty pogrzeb poległego odbył się na terenie Twierdzy 24 września 2006 - w 67 rocznicę śmierci.
Nieopodal reduty Dehn`a a, koło drzewa rosnącego w modlińskiej twierdzy ktoś „od zawsze” zapalał znicz. Kiedyś ktoś położył wiązankę kwiatów. Zawsze we wrześniu i pierwszego listopada tuż obok ulicy płonął mały płomyk . Ktoś pamiętał, a może ktoś po prostu wiedział.
W 2005 roku kilka budynków Twierdzy Modlin trafiło w prywatne ręce - tak szczęśliwie złożyło się , że w ręce ludzi , dla których historia oręża stała się wiele lat temu pasją życia . To właśnie zamiłowanie do techniki i architektury wojskowej sprawiło, że oprócz wydania pieniędzy na ratowanie ułamka polskiej historii ludzie ci postanowili zachować tradycje tego miejsca Zaczęli organizować imprezy o charakterze militarnym - po prawie roku porażek i niepowodzeń temat Parku Militarnego Twierdzy Modlin zaczął być zauważany w tzw. ”środowisku” Wiecie doskonale, że nie jeden raz już napisałem o tym właśnie miejscu, i choć nie będę ukrywał , ze do projektu tego przez dłuższy czas odnosiłem się sceptycznie i z dystansem , to jednak temat samego miejsca z pewnych dość osobistych powodów jest bliski mojemu sercu i nie będę kłamał - do modlińskiej twierdzy jeżdżę z przyjemnością choć nie bez krytycznego spojrzenia .Wbrew pozorom nie znaczy to jednak zupełnie nic. Moje odczucia są niczym wobec tego co wydarzyło się w tym właśnie miejscu wiosną 2006 roku. Stanowią jedynie tło i dowód na to , że gdy w odpowiednim miejscu znajdą się odpowiedni ludzie , to i miejsce i ziemia mogą zacząć opowiadać tragiczne losy naszej przeszłości Swój krótki materiał zacząłem obrazem modlińskiej ulicy gdzie wśród ceglanych murów ktoś zapalał znicz – ktoś pamiętał o wydarzeniach z przed sześćdziesięciu siedmiu lat. Ktoś nawet kiedyś opowiedział o wydarzeniach z 1939 roku gdy do podziemnego korytarza ( zdjęcie poniżej ) w dramatycznych chwilach obrony twierdzy wbiegło pięciu polskich żołnierzy.
Ktoś opowiedział, bo ktoś inny mu opowiedział o nurkującym właśnie JU-87 o wyjącej syrenie i świście spadającej bomby, o potwornym huku , odłamkach i drżącej ziemi gdy ładunek eksplodował zawalając podziemny korytarz. Jednak ludzka pamięć często bywa zawodna , a historię potrafi dopisać wyobraźnia. My eksploratorzy – takie opowieści kwitujemy kiwaniem głową i pobłażliwym uśmiechem na twarzy.Wedle opowieści z rumowiska wydostało się trzech żołnierzy – pozostali polegli pod gruzami twierdzy....
Wiosną 2006 roku podczas prac remontowych na terenie Parku Militarnego Twierdzy Modlin przystąpiono do usuwania zawaliska w korytarzu prowadzącym, z terenu „piekarni” do reduty Dehn`a
na zdjęciu miejsce w którym poległ żołnierz
Tak naprawdę o żołnierzach biegnących tym korytarzem w 1939 roku zapomniano. Zresztą jak zapewne doświadczyło wielu eksploratorów opowieści opowieściami a historia i znaleziska sobie... Właścicielowi obiektu zależało na udrożnieniu przejścia pomiędzy budynkami którym jest podziemny tunel. Podczas usuwania kilkumetrowego zwału ziemi w pewnym momencie natrafiono na ślady wybuchu a w nich na ludzkie szczątki. Był przy tym obecny znany wielu z nas kolekcjoner i doświadczony eksplorator Dariusz Madrak – jeden z właścicieli tego miejsca i inwestor prac.
Na miejscu zjawiła się policja i prokurator. Zanim jednak podjęto jakiekolwiek działania dochodzeniowo śledcze wprawne eksploratorskie oko ustaliło – „klient” – Polak po wybuchu, zasypany..... niektórzy z nas wiedzą inni czują .. dla innych nie ma to znaczenia. Jest jednak w każdej bitewnej statystyce rubryka „zaginiony bez wieści”. Gdy z pod łopaty zaczynają nagle „wychodzić” drobne brązowe pozostałości po czyimś życiu, każdy kto ma choć odrobinę wyobraźni jest w stanie uzmysłowić sobie ogrom okrucieństwa wojny, jest w stanie pojąć, jak tragiczne są okoliczności , które kierują ludzkimi drogami .. czasem można pojąc jak wiele w nich cierpienia ... jak w ułamku sekundy życie tworzone przez lata potrafi zamienić się w kupkę zbutwiałych kości i kilka zardzewiałych bezwartościowych przedmiotów .
Ci którzy potrafią zrozumieć , wyobrazić sobie tą chwilę , ci którzy rozumieją ogrom tragedii i fałszywy patos ułamków sekund potrafią znaleźć w sercach i czynach ogromny szacunek dla człowieka, który wiele lat wcześniej zakończył swoją życiową drogę w miejscu gdzie dziś wbijamy w ziemię łopatę. Wielu z tych, którzy mają w swym eksploratorskim dorobku takie momenty na zawsze już pamięta o człowieku, który stał się przez lata garstką popiołu ....a w tej krótkiej chwili gdy łopata odsłania historię staję się również częścią nas samych, bez względu na to kim był za życia.
Są też tacy , którzy nie potrafią uszanować majestatu śmierci i cierpienia... ale ci niechaj sczezną...
W trakcie postępowania policja i prokuratura, oraz biegli sądowi potwierdzili, że poległy zginął we wrześniu 1939 – ustalono, że był mężczyzną w wieku ok.20-30 lat posiadał przy sobie ekwipunek na podstawie którego stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że był żołnierzem polskiej armii. Potwierdzają to równiez znalezione przedmioty osobiste i pieniądze.
Ustalono również, że śmierć nastąpiła praktycznie natychmiast w skutek eksplozji, która miała miejsce w bezpośredniej bliskości zaś zwłoki zostały najpierw zmasakrowane wybuchem a następnie zasypane zawalającym się stropem budowli. Tożsamości poległego nie da się niestety ustalić – przy zwłokach nie znaleziono znaku identyfikacyjnego – „ nieśmiertelnika” . Jest jednak pewna nadzieja. Poniżej przedstawiamy zdjęcia osobistych - charakterystycznych - przedmiotów znalezionych przy poległym. Aluminiowy medalik, który miał na szyi oraz damski kolczyk , który najprawdopodobniej miał w kieszeni
Być może ktoś rozpozna te przedmioty, być może ktoś, kto dziś jest już w podeszłym wieku, pozna w nich coś znajomego. Być może jest jeszcze wśród nas dziewczyna, która w sierpniu 1939 roku żegnając swojego chłopaka odpięła kolczyk i dała jako talizman, a może jest ta, której ktoś kiedyś potajemnie wykradł kolczyk „ na pamiątke”....
Dziewczyno ! Jeśli przeczytasz te słowa i rozpoznasz te przedmioty odezwij się !
Już w momencie znalezienia poległego żołnierza – inwestor i właściciel, a zarazem człowiek dla którego przeszłość nie jest jedynie nudną nauką wpajaną na siłę w szkole podjął decyzję o konieczności pochowania poległego na cmentarzu obrońców Twierdzy Modlin. Po zakończeniu dochodzenia i otrzymaniu orzeczenia biegłych Dariusz Madrak rozpoczął starania o dokonanie pochówku żołnierza z należnymi honorami wojskowymi. Uroczystość odbyła się 23 września 2006 roku w 67 rocznicę śmierci, na modlińskim cmentarzu w asyście Kompanii Honorowej Drugiej Mazowieckiej brygady Saperów i reprezentantów "wrześniowych" grup rekonstrukcyjnych. Ja sam byłem obecny na tym pogrzebie, zapaliłem znicz i na chwile zatrzymałem swoją bezsensowną pogoń za życiem, aby spróbować wyobrazić sobie tamte chwile z przed blisko siedemdziesięciu lat, świst bomby, huk wybuchu i urwane zawalającą się ziemią ludzkie życie, życie żołnierza, którego los przywiódł w 1939 roku do modlińskiej twierdzy.
Niestety nie wszyscy zaginieni bez wieści w trakcie działań wojennych mają dziś swoje mogiły. Nie zawsze na szczątki poległych trafiają ludzie potrafiący to uszanować. Nie mówię tu wyłącznie o nieodpowiedzialnych, pozbawionych wyobraźni i ludzkich uczuć, poszukiwaczach militariów. W ciągu ostatnich kilku lat podczas dynamicznego rozwoju zabudowy Warszawy wielokrotnie trafiano na kości poległych żołnierzy jednakże komercyjny charakter inwestycji i konieczność dotrzymania terminów często powodowały, że kości tych, którzy oddali życie w ogniu wojennej walki trafiały na hałdy ziemi wywożonych przez ciężarówki czy kończyły w betonowych fundamentach develpoerskich apartamentowców. Czas najwyższy zakończyć ten hańbiący ludzką godność proceder. Czas nauczyć się poszanowania dla żołnierskiej śmierci i cierpienia. Czas zrozumieć, że śmierć ta jest czymś co daje nam – potomnym życie i nikt inny ale właśnie my eksploratorzy, rekonstruktorzy, pasjonaci i kolekcjonerzy jesteśmy winni poległym żołnierzom pamięć i najwyższy szacunek. To właśnie my powinniśmy dawać innym przykład. Bo kości poległych i osobiste tragedie ludzi z „tamtych lat” lat uczą nas historii...” ... historia ten jeden ma błąd !... „
POST SCRIPTUM
Zarówno ja jako autor powyższego tekstu – zaangażowany emocjonalnie w sprawę odkrywania nieznanych mogił „żołnierzy zaginionych bez wieści”, jak i wszyscy inni dla których los tego człowieka ma znaczenie, pragniemy wyrazić ogromne i szczere podziękowania dla Policji i Prokuratury, dla biegłych sądowych, specjalistów kryminalistyki, dla pracowników laboratorium kryminalistycznego, „pracowników budżetowych” i wszystkich „zamieszanych” z urzędu w sprawę za sposób w jaki podeszli do tematu. Za szybkość działania, za powagę należną Poległemu , za to , że pokazali jak sprawnie potrafią działać „służby”.
Dziękujemy Wam za to , że przez pryzmat bezdusznych przepisów prawa w ramach którego musicie działać potrafiliście dostrzec tragedie która rozegrała się 67 lat temu i uwierzyć w nasze intencje, za to , że Wasze czyny a nie słowa pokazały , że Polska leży w Europie. Chciało by się już zawsze widzieć , ze zarówno Policja jak i Prokuratura podchodzą z tak wielkim zrozumieniem i z tak wspaniałym profesjonalizmem do podobnych wydarzeń, bo pamiętać trzeba, że to właśnie nadinterpretacja przepisów prawa i bezwład formalno-organizacyjny często powodowały, że zaginieni bez wieści w trakcie działań wojennych odnalezieni po latach nie mieli należnego im pochówku. I tyle słów wystarczy... no chyba , że jeszcze jedno ... Niech spoczywa w pokoju !!!!
Relację z uroczystości pogrzebowych możecie zobaczyć tutaj
Gdyby ktoś rozpoznał osobiste przedmioty poległego i mógł pomóc w ustaleniu tożsamości prosimy o kontakt z autorem tekstu lub z gospodarzem obiektu !
opracowanie tekst i zdjęcia : Nietoperz
Częsć zdjęć pochodzi z archiwum Parku Militarnego Twierdzy Modlin