Ponieważ interesuje się historią II Wojny Światowej, Kreta nie kojarzy mi się jedynie z cywilizacją minojska lecz raczej z czasami znacznie bliższymi - niemieckim desantem na wyspę w 1941 i walką ruchu oporu.
W zeszłym roku Mirek z Przemyśla ( GRH X.D.O.K przyp.red ) polecił mi partyzanckie muzeum w Episkopi - które naturalnie odwiedziłem. Nie poprzestając na tym jednym miejscu szukałem takich przybytków również i w czasie tegorocznych wakacji ...
Byliśmy na niemieckim cmentarzu w Maleme ... rzeczywiście widać z niego pas startowy starego lotniska o które walcząc - ginęli ... urokliwe miejsce ...
...Tylko doprawdy rozczuliłem się historią trzech braci, którzy polegli w czasie desantu ... wzruszyła mnie ta opowieść o biednych niemieckich chłopcach, których śmierć spotkała na kreteńskiej ziemi ...jakże przewrotna potrafi być pamięć...i jakże bezkompromisowe manipulowanie uczuciami - dla tych , których być może zbulwersowały moje ironiczne słowa dodam, że cmentarzem opiekuje się niemiecka fundacja i ona właśnie wystawiła piękne tablice informacyjne opowiadające ten epizod agresji na grecką wyspę. Zresztą czytając informacje anglojęzyczne dowiedziałem się ze zdziwieniem, ze na wyspie wylądowali naziści ... a nie Niemcy (takie słowo praktycznie nie pada w materiałach informacyjnych).
Przede wszystkim jednak tropiłem „temat muzealny” ... znalazłem nawet w górach małe muzeum ( a raczej izbę pamięci)... Mimo usilnych prób (z nieznanych przyczyn) ... domek był zamknięty i nikt nie potrafił powiedzieć co zrobić , żeby wejść do środka... Pooglądałem sobie zatem tylko przez okno...
... oraz obejrzałem stojące przed budynkiem kanadyjskie pelotki i działko okrętowe.
W górach trafiłem na obelisk ... poległych niemieckich pionierów (obecnie nawet ładnie odrestaurowany),
a jakby dla równowagi po przeciwnej stronie drogi postawiono pomnik ofiar okupacji.
Ale do rzeczy ... Wracając z wycieczki na południe drogą w okolicy Sfakia (taki region) moje dziewczyny wypatrzyły małą, ręcznie malowaną tablicę - WAR MUSEUM ... no to zasuwamy przez wieś i lądujemy przed typowymi zabudowaniami na stromym stoku. Chałupka na górce, a do niej prowadzi kreta droga schodkami ... najpierw kanistry, zbiorniki, płyty pancerne, no krotko mówiąc ... kawałki samolotów, pojazdów...
... potem lufy dział i bomby oraz pociski ... a na końcu podwóreczko po prostu ... PELNE najróżniejszej BRONI ...
i do tego jeszcze pełna fantów komórka i reprezentacyjny pokój (widać go za moimi plecami).
To co trzymam w rękach to nóż - kastet używany przez brytyjskich komandosów na Bliskim Wschodzie (no i jak widać na Krecie). W sumie trudno to opisać słowami ... na fantach troszkę mało subtelnie napisany rok i kraj pochodzenia ... żółtą farbą, czasem miejsce znalezienia - też na żółto, robi jednak wrażenie - normalnie ... skład towarów żelaznych.
Jakby tam nasza policja wpadła, to by gostek z pie....dla nie wyszedł ... sprzętu ma dość na małą kampanię wojenną ... najstarsze działko z XVIII wieku ... Najbardziej urzekł mnie jeden przedmiot stojący w komórce, i o dziwo nie był to wcale nietypowy okaz broni czy unikatowy zestaw odznaczeń, tylko stary projektor filmowy ... a na nim założona szpula filmu, którego nikt zapewne nie oglądał od 60 lat
Założył muzeum dziadek - partyzant ... jak wyjaśniła mi wnuczka (sprawująca funkcje przewodnika i tłumacza) teraz opiekuje się tym syn ...
"Kustosz" gdy zobaczył, jak bardzo mnie to interesuje to od razu poleciał po RAKI (bimber po miejscowemu), zresztą w zbiorach był tez zabytkowy sprzęt do produkcji tego szlachetnego napitku - coż tradycja to świętość!
W sumie miły chłop, szkoda, ze nie zna żadnego języka poza greckim (na szczęście wspomagała nas w konwersacji jego córka).
Ogólnie wrażenia jakie wyniosłem z tego przybytku można sobie wyobrazić na podstawie zdjęć ...zwłaszcza ciekawa jest ściana za moimi plecami
Spotkały mnie tam tylko dwa utrudnienia .
Gdy byliśmy w muzeum miało miejsce małe trzęsienie ziemi (nic wielkiego trochę kamiennych lawin zasypało "trochę" drogi w górach – to tam tak normalne jak u nas gradobicie – plaga, ale trzeba umiec z nią żyć), wszędzie na drodze było pełno kamieni ...
no i niestety mimo tego trzeba było jechać dalej, bo wieczorem musieliśmy oddać wypożyczone auto.
Dziś wiem na pewno, że trzeba tam wrócić i koniecznie sprawdzić co za film jest na tym projektorze ...