Język polski English  
 

lang =1 cat = 86 art_id= 331 galeria =

Dziś Piątek, 22 listopada 2024 r.
Imieniny Marka i Cecylii



 
 
Strona Główna->MILITARNI.PL->Wydarzenia

Walki o Łowicz - 1939/2007


 Ogień , krzyki przerażenia, dym, sylwetki w niemieckich hełmach przebiegające pod ścianą na tle płomieni i dymu płonącego łowickiego ratusza .13 października 2007 za sprawą Władz Miasta Łowicz i  Fundacji „Polonia Militaris” odbyło się widowisko które pokazało , że nie wszystko jeszcze w polskim reenactingu powiedziano....



Była to pierwsza w Polsce rekonstrukcja przeprowadzona  nocą . Niewątpliwie organizacja i wykonanie takiego przedsięwzięcia wymagało sporo odwagi i determinacji ze strony organizatorów , ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania . Nie ma co ukrywać, ze po  niezbyt udanej tegorocznej edycji „ Bzury” stworzenie takiego widowiska jak „Łowicz” zatarło u wielu negatywne wspomnienia z Brochowa .

Po łowickim rynku przechadzają się pary , spacerują cywile, ktoś sprzedaje gazety ktoś inny prowadzi pod rękę dziewczynę. Nagle cichnie gwar   z głośników  słychać przemówienie Adolfa Hitlera ,  na ekranie  pojawiają się archiwalne kroniki filmowe z września 1939 – Niemcy wkraczają do Polski. Gdy cichnie  skrzekliwy głos przywódcy Trzeciej Rzeszy  słychać narastający warkot lotniczych silników – na wieży ratusza bije zegar  zaczynają wyć syreny. Ludzie coraz szybciej starają się schronić w piwnicach i bramach ... Nagle zaczyna się nalot wybuchy, płomienie  huk detonacji w ciemnościach nocy błyski ognia oświetlają  budynki  odbijają się od bruku...

 



 słychać wrzask przerażenia wołania o pomoc  ktoś zostaje ranny ktoś ginie  ludzie biegiem, pośród eksplozji  uciekają do schronów.... Tak się zaczęło  bardzo , bardzo realistycznie – Noc kryjąca większość  widocznych  w świetle dnia umowności i ułomności scenografii  sprawiła , ze ciarki przeszły po plecach a atmosfera strachu i przerażenia udzieliła się wielu widzom. 
Oczywiście zaraz sceptycy powiedzą , ze we wrześniu 39 - cywile zamiast chodzić pod rękę po rynku powinni raczej pakować wozy walizami i pierzynami i uciekać z miasta, ale w tym artykule krytyki nie będzie, bo „Walki o Łowicz 1939” to widowisko wyjątkowo udane a przede wszystkim widowisko, które pokazało , że nie wszystko w polskiej rekonstrukcji zostało jeszcze powiedziane . Nikt wcześniej w naszym kraju nie  organizował takiej imprezy w nocy a wyzwanie to trudne, choć efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Dlaczego trudne wyzwanie ? Bo w nocy niewiele widać!  Dlaczego tak ogromne wrażenie zrobiło na publiczności – również z tego samego powodu -  to czego nie zobaczyliśmy podpowiedziała wyobraźnia a tej zaś doradcą był huk eksplozji , płomienie, wrzaski przerażonych cywilów  – odgłos tłuczonych szyb, zapach prochu  warkot silników chrzęst czołgowych gąsienic  na bruku.


  


 Wyobraźnia  dopełniła obrazu , którego nie dało się zobaczyć,  zaś ciemność zamaskowała niedostatki. Noc, która zadziałała  w tak niesamowity sposób niestety również zubożyła  pokaz -  poza kilkoma  poległymi pod ścianami budynków niestety można było odnieść wrażenie,  że wśród walczących stron nikt nie ginie  i rzeczywiście  poległych prawie nie było –  trzeba jednak pamiętać , że leżący człowiek   jest w nocy dla kierowcy czołgu czy samochodu jadącego w zasadzie  bez świateł  praktycznie niewidoczny  i dlatego – ze względów bezpieczeństwa  walczący byli w pewnym stopniu  nieśmiertelni.

  

„Łowicz  nocą” to widowisko bardzo udane , widowisko, krótkie ale bardzo dynamiczne,  ciekawe, a przede wszystkim poruszające i wzbudzające emocje. Można oczywiście przyczepić się do np. " zbyt scenicznie pojętej taktyki walki piechoty w terenie zurbanizowanym" ale miejmy świadomośc że  widowisko to powstało z dobrego pomysłu, z wieloletnich doświadczeń w organizowaniu takich imprez , z doboru dobrych realizatorów, z perfekcyjnego prowadzenia akcji  przez koordynatora i reżysera, ze zrozumienia, że atmosferę tworzy odpowiednie zachowanie się na scenie ( czyli gra aktorska)  ale i z podpatrywania innych.  Dało się zauważyć pewne sceny jakby trochę podobne do tych  z „Czerniakowa 44”  jednakże samemu widowisku wyszło to na dobre  tworząc klimat, jaki na rekonstrukcji wojennej panować powinien.

  

 Wychodząc z tej inscenizacji widzowie nie  będą pamiętać  waty cukrowej, czipsów i gumowej zjeżdżalni ( których tam nie było ) a  na pewno zapamiętają  ciarki na całym ciele, wywołane krzykami jeńców i eksterminowanej ludności cywilnej  odgłos podkutych butów i cienie w niemieckich hełmach przemykające się w świetle „płonącego” ratusza . Stosując  taki dramatyzm  trzeba  mieć świadomość , że jeśli zaczniemy tego nadużywać  przy byle okazji -spowszednieje a może nawet zbliżyć się do granicy , której w rekonstrukcji przekroczyć pod żadnym pozorem nie wolno. 

  

 

Post Scriptum:
W przyszłorocznej edycji warto by wzorem innych inscenizacji pokusić się o   zasłonięcie współczesnych znaków drogowych  np. workami. Może warto by również wygasić częsc latarni ulicznych

Tekst: Nietoperz
Zdjęcia Łukasz Wojtczak – Polonia Militaris





DRUKUJ

POWRÓT