Justyna Misiak z GST podczas wywiadu udzielanego radiowej Jedynce
               
                
           | 
          
               
           | 
        
        
          | 
               
           | 
          
               
                
               Ławki w Honkerach trzeba było przekonstruować - tylko samobójca w takiej sytuacji siedziałby plecami w strone arabskiej ulicy...
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               woda... ktoś kto nigdy nie pracował w takim upale nie wie  co to znaczy "pragnienie" Na zdjęciu żołnierz polskiego konwoju pocztowego
               
                
           | 
          
               
                
               Konwój pocztowy...kolumn pojazdów wojskowych nie wolno wyprzedzac.... nikt jednak nie uzywa lizaka do zatrzymywania...zazwyczaj podniesieniew odpowiedni sposób "Beryla" wystarczy!
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               bez mapy ciężko jest znaleźć jakiś skrót by dotrzeć do bazy przed zmrokiem...
               
                
           | 
          
               
                
               Maska honkera , po "woskowaniu"  na wojskowej myjni..
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               Punkt kontrolny w Kerbali - gdy zatrzymalismy nasze auto na arabskich numerach, otworzylismy okno a następnie polszczyzną rodem z nad Wisły zapytałem :" Panowie! Którędy do Krakowa? " Chłopakom na checkpoint-cie opadly szczeny... było dużo śmiechu, wspominania kraju i bliskich, tak jak byśmy na chwile uciekli w rodzinne strony..
               
                
           | 
          
               
                
               i znowu ruiny Babilonu....
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               Mariusz w swoim królestwie! Szef kuchni i najnowocześniejsza kuchnia polowa w Polskich Siłach Zbrojnych... Zaplecze godne Szefa...i ta grochówka, gulaszyk,bigosik, polski chleb z polowej piekarni...hmmmm... marzenie!!!  Rany! Jak strasznie nam tego brakowale przez pierwsze miesiące gdy musielismy zapychać się amerykańskim jedzeniem "z plastiku"
               
                
           | 
          
               
           | 
        
        
          
               
                
               ojojojojoj!!! Herbatka z termosu ... z cytrynką ... Coż Angole mogą wiedzieć o herbacie...? Naprawde byla wspaniała... choć z posmaczkiem - charakterystycznym - wojskowym....
               
                
           | 
          
               
                
               Gdyby nie ta wielka patelnie... dzieki niej dawało się pracować , a wieczorami zadzwonić do bliskich, albo wyslac maila do przyjaciół... szkoda tylko , ze przez pierwsze dwa miesiące jej nie mieliśmy....
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               Andrzej Żak i brama Ishtar - legendarne wrota Babilonu... co prawda replika, do tego z błędami i zupełnie nie w tym miejscu gdzie była 5 tysięcy lat temu - cóż Saddama - który kazał ja zbudować nie interesowały fakty historyczne, a jedynie spektakularny efekt medialny...
               
                
           | 
          
               
                
               Posiłek w ameykańskiej stołówce .... dokładnie tak jak w filmach o US.Army... gdy dziś gapie się w telewizor oglądając "blackhowk down", "G.I.Jane"czy inne tego typu produkcje jakoś tak zawsze przypomina mi sie przypalony twardy bekon, rozgotowane kiełbaski z trocin  ( zwane przez nas "psimi ch...jkami") twarda i słodka jak buraki pastewne kukurydza,suche i niejadalne kawałki czikena rodem z KFC i jajecznica z konserwy....ze o pseudosoku pomarańczowym w proszku marki  Tang nie wspomne ... fuj!
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               PK na szczęście miał dwójnóg i można go było postawić obok stołu - z Berylem było gorzej - zawsze przeszkadzał przy jedzeniu...
               
                
           | 
          
               
                
               i myśmy to jedli.... buuue.....
               
                
           | 
        
        
          
               
                
               po kilku miesiącach w wojskowych bazach - gdy wreszcie dotarłem do cywilizacji (hotel Radison w Ammanie - stolicy Jordanii)zupełnie nie mogłem się odnaleźć. Miękki dywan ,łóżko takie , że aż dusi...zimne piwo w lodówce...jakis obcy świat..Gdy zalożylem kamizelkę, poczułem się jakoś tak raźniej... tak jakoś normalnie...swojsko...dolegliwość tą juz wyleczyłem - nazywałą się "trudności adaptacyjne" hehehe
               
                
           | 
          
               
                
               Już w kilkanaście godzin po opuszczeniu Iraku , znów odezwała się kolekcjonerska pasja.... ale ceny w jordańskich antykwariatach nie poprawiły mi humoru :<<<
               
                
           |